[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tylko jak? Pacjentka była w ciąży, więc środki chemiczne nie są
najlepszym rozwiązaniem.
Skye wyszła z pokoju pacjentki, nadal rozmyślając nad najlepszym
sposobem leczenia. Na razie nie pozostawało nic innego, jak czekać na
dalszy rozwój wypadków i nie tracić nadziei na poprawę.
- Co ty chcesz osiągnąć, Skye? - Głos brata niemal trząsł się od gniewu.
Skye ścisnęła mocniej słuchawkę.
- Nie wiem, o czym mówisz - odrzekła, chód domyślała się, o co chodzi.
- Udało ci się rozzłościć Kyle'a - wyjaśnił otwarcie Donald. - Czym go
tak wkurzyłaś?
- Nie podobało mi się, że chce odwiedzić ośrodek zdrowia psychicznego
i rozmawiać z pacjentami - zaczęła. Zastanawiała się, czy będzie musiała
wyjawić całą prawdę.
- Potem posprzeczaliśmy się o to, jak przedstawia się w filmach chorych
psychicznie. - Zamilkła, nie chcąc wyjawiać, co tak naprawdę rozgniewało
znanego aktora.
- Nic dziwnego, że jest zły - wybuchnął Donald. - Mogę sobie
wyobrazić, co wygadywałaś o współczesnym kinie. Granie w filmach to
jego zawód.
- Ale...
- Może to cię zaskoczy, ale Kyle bardzo poważnie traktuje swoją pracę.
A ty pewnie nie przebierałaś w słowach.
- Ale...
- Czasami w ogóle nie myślisz! - Jej słowa nie docierały do brata.
Doszła do wniosku, że to nawet lepiej. Przynajmniej nie musiała mu
mówić wszystkiego.
- Czy to prawda? - Susie wbiegła do pokoju śniadaniowego z pytaniem
na ustach.
- Co takiego? - zapytała z roztargnieniem Skye. Myślała właśnie o
oczach koloru morskiej wody i włosach jak...
- No, czy to prawda, że odwiedzi nas Kyle Sullivan?
- Susie opadła na krzesło, a Skye spojrzała na nią zdumiona.
- Słyszałam płotki, że chce się tu przygotować do nowej roli. Czy to
prawda?
- Nie jestem pewna. - Zdezorientowana Skye przez chwilę zbierała
myśli. - Skąd niby miałabym wiedzieć?
- Przecież go znasz - odrzekła Susie. - Przyjaznicie się, prawda?
- Wcale nie - zaprzeczyła Skye tak lodowatym tonem, że Susie spojrzała
na nią zdziwiona. - Nie znam go i nie bywam wtajemniczana w jego plany.
- Ale przecież mówiłaś...
- Nic nie wiem - upierała się.
Susie chciała zadać następne pytanie, ale Skye, mając dość
nietaktownych indagacji, szybko wyszła z pokoju. Pielęgniarka potrafiła
być nieustępliwa, zwłaszcza jeśli w grę wchodziła jakaś sensacyjna plotka
Zanim dzień pracy dobiegł końca, Skye uświadomiła sobie, że znalazła
się w tarapatach. Nie tylko personel medyczny, ale również pacjenci
wiedzieli już, że sławny aktor, Kyle Sullivan, chce odwiedzić szpital i
poradnię. To przynajmniej było prawdą, jednak krążyły również inne
plotki. Na przykład wszyscy zgodnie twierdzili, że Kyle przygotowuje się
do roli psychotycznego seryjnego mordercy i szuka pacjentów, z którymi
mógłby o tym porozmawiać. Rozmowa z Andym utwierdziła Skye w
przekonaniu, że coś musi z tym zrobić.
- Pani doktor, czy mogę z panią zamienić słowo?
- Nie teraz, Andy. Czekają na mnie inni pacjenci.
- Ale to ważna sprawa.
- Nie, Andy, nie mogę.
Wiedziała, że nie było to miłe, ale pacjenci nie mogą mieć dostępu do
lekarza na każde zawołanie. Nie zwalniając kroku, szła korytarzem, a
Andy podążał za nią.
- Pani doktor, ale ja mam ochotę kogoś zabić. I to nie jedną osobę, ale
wielu ludzi.
Słysząc to, Skye stanęła jak wryta.
- Co ty wygadujesz? - spytała zniecierpliwiona.
- Ostatnio dużo myślę o zabijaniu. Prawie cały czas.
- Andy, co ci strzeliło do głowy? Znamy się tyle lat i nigdy nie miałeś
skłonności do przemocy. Na pewno nie chcesz nikogo zabić.
- A właśnie że chcę - upierał się Andy. - I to od dawna, tylko nigdy pani
o tym nie mówiłem. Nie uwierzy pani, jakie rzeczy przychodzą mi na
myśl.
- Pewnie nie uwierzę - zgodziła się spokojnie.
Zastanawiała się, co spowodowało takie zachowanie pacjenta. Andy
zbliżał się do trzydziestki, dziesięć lat wcześniej stwierdzono u niego
schizofrenię. Jednak poza okresami ostrej psychozy był łagodnym,
spokojnym człowiekiem. Myśl, że zmienił się w oszalałego mordercę,
mogła tylko rozśmieszyć Skye. Nagle zrozumiała, o co mu chodzi.
- Ale ja nie kłamię - z powagą zapewniał Andy. - Ciągle myślę tylko o
tym, że chcę kogoś zabić.
- To bardzo niepokojące. - Skye zrobiła zatroskaną minę.
- Kiedy to się zaczęło?
- O, bardzo dawno. Całe lata temu.
- Ojej. - Domyśliwszy się, co się kryje za dziwnym wyznaniem pacjenta,
postanowiła dać mu żartobliwą nauczkę.
- Skoro nachodzą cię takie myśli, to może powinieneś na jakiś czas
wrócić do szpitala.
- Nie! - gwałtownie zaprotestował Andy. - Przecież nic mi nie jest.
- Sama nie wiem - rzekła cicho, marszcząc w zadumie czoło. - Bardzo
mnie to martwi. Takie mordercze myśli to poważna sprawa, zwłaszcza
jeśli nachodzą cię od długiego czasu.
- Ale ja tego nie zrobię - zapewnił pacjent. - Tylko o tym myślę.
- To wystarczy - odparła starając się zachować poważny wyraz twarzy. -
Zaraz się dowiem, czy jest wolne łóżko.
- Zrobiła krok przed siebie.
- Nie. Tak naprawdę o niczym takim nie myślałem. Tylko... tylko... -
Zawstydzony spuścił wzrok.
- Chciałeś, żeby porozmawiał z tobą Kyle Sullivan, tak?
- Spojrzała na niego surowo.
- No, właśnie tak - wymamrotał zaczerwieniony. - Przepraszam.
- Wstydz się! - Nie potrafiła dłużej powstrzymać uśmiechu. - Ja też
przepraszam, że tak cię nabrałam. Chcę jednak, żebyś zrozumiał, że takie
kłamstwo może ci bardzo zaszkodzić.
- Przecież nic się nie stało. - Andy uśmiechnął się niepewnie.
- Ale mogło. Gdybym nie znała cię tak dobrze, mogłabym potraktować
twoje słowa poważnie. Całe szczęście, że dotarła już do mnie ta
niedorzeczna plotka o Kyle'u Sulliva-nie i jego nowej roli.
- Ale co jest plotką? To, że tu przyjdzie, czy to, że zagra seryjnego
mordercę?
- Nic nie wiem - odparła z głębokim westchnieniem. -Ale nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]