[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wysłanie Judyty do klasztoru. To był jedynie pretekst do zwołania wiecu.
Zale\ało Salomei na stworzeniu obozu braci przeciw senioralnej zwierzchności
Władysława II. I jak uczy historia, obóz taki powstał na dworze księ\nej Salomei
na początku 1141 roku...
W osieroconej przedwczesnym zgonem Bolesława Krzywoustego rodzinie nie
było zgody, owszem, zarzewie nieporozumień tliło się ju\ w samych ściślejszych
stosunkach familijnych mówią zródła historyczne.
Krzywousty był \onaty dwukrotnie. Władysław II zrodzony z pierwszej jego
\ony, ruskiej księ\niczki Zbysławy, jako najstarszy syn otrzymał w testamencie
ojcowskim zwierzchnią władzę nad swymi przyrodnimi braćmi, zrodzonymi z
drugiej \ony Krzywoustego, księ\nej Salomei. Była to kobieta bardzo ambitna,
\ądna władzy i zaszczytów, zazdrosna o tytuł księ\nej Polski , spragniona
władzy dla siebie i dla swych dzieci. Nienawidziła pasierba, nie mogła znieść
myśli, \e właśnie jemu, a nie jej lub któremuś z jej synów, przypadła największa
władza.
Nienawiść między macochą a pasierbem podsycała jeszcze obopólna niechęć do
siebie Salomei i Władysławowej \ony, Agnieszki. Pogłębiał ją te\ fakt, \e
Władysław jako zwierzchnik miał prawo do opieki nad swymi małoletnimi
braćmi i zarządzania przynale\nymi im dzielnicami do czasu ich pełnoletności,
tymczasem opiekę tę i rządy przechwyciła w swe ręce księ\na Salomea.
Tak więc w rodzinie Krzywoustego istniały dwa wrogie, przeciwstawne sobie
obozy. Z jednej strony wielki ksią\ę Władysław II z \oną Agnieszką, z drugiej
strony jego macocha i bracia przyrodni. Zarzewie wojny tlące się nieustannie
miedzy tymi obozami rozgorzało wkrótce wielkim ogniem bratobójczych walk.
Wojna miedzy wielkim księciem a jego macochą i braćmi toczyła się krwawo i
ze zmiennym szczęściem, obfitując w najbardziej dramatyczne momenty, jak
oblę\enie przeciwników Władysława w Poznaniu, rzucenie klątwy na
Władysława przez sędziwego arcybiskupa gnieznieńskiego Jakuba, jak wreszcie
rozproszenie się wojsk Władysławowych, ucieczka wielkiego księcia do
Niemiec i ostateczny koniec jego niedługiego i tragicznego panowania.
...W tym wszystkim niepoślednią rolę odegrać miała piękna romańska kolegiata,
w wirze następujących po sobie wydarzeń jak klejnot rzucona między bagna, na
zielony kobierzec łąk Opornej.
...Powstanie swe zawdzięcza kolegiata ambitnej księ\nej Salomei. Swe kształty
romańskie jednemu ze stronników księ\nej, biskupowi płockiemu
Aleksandrowi, twórcy polskich bazylik , jak go nazywał kronikarz Wincenty
Kadłubek.
Marzyło się księ\nej Salomei, \e po wypędzeniu pasierba posiądzie władzę nad
całym krajem, marzyły się jej zjazdy mo\nych, którym będzie przewodzić. Jej
pasierb Władysław posiadał Kraków ona, Salomea, musiała kontentować się
ubogą Kruszwicą i jeszcze ubo\uchniejszą Oporną. Nie zaspokajały one jej
ambicji, nie miała gdzie przyjmować swych licznych stronników świeckich i
duchownych, nie miała w swej dzielnicy godnego siebie zamku i kościoła. Jeśli do
Władysława nale\ał Kraków to ona, Salomea, stworzy sobie stolicę jeszcze
wspanialszą, jeszcze piękniejszą. Ot, choćby w Opornej.
Na wiecu ksią\ąt w 1141 roku zapadła decyzja budowy ogromnej romańskiej
kolegiaty. Ma ona pod ka\dym względem odpowiadać marzeniom Salomei: być
wielką i obronną jak twierdza, aby, zanim Salomea zbuduje zamek, w kolegiacie
mogły się odbywać bezpiecznie narady i zjazdy ksią\ęce, jak to określił historyk:
kolegiata stać się miała warownym gmachem parlamentu. Parlamentu ksią\ąt
zbuntowanych przeciw senioralnej zwierzchności najstarszego brata.
Wkrótce umiera Salomea. Lecz zmontowany przez nią obóz synów nie rozpada
się, toczy zaciętą walkę z Władysławem. A wygnawszy go z kraju jako pomnik
zwycięstwa doprowadza do końca zaczęte przez ich matkę budowle.
W 1161 roku na uroczystości poświęcenia kolegiaty zjechał kwiat rycerstwa i
duchowieństwa. Pod jej murami stanęli: arcybiskup Jan, biskup krakowski
Mateusz, wrocławski Walter, Werner mazowiecki, Onold kruszwicki. Z ksią\ąt
byli obecni: Bolesław Kędzierzawy, Henryk Sandomierski, Kazimierz
Sprawiedliwy oraz pięcioletni Odon, syn Mieszka Starego. Wśród licznej rzeszy
rycerstwa wyró\niał się Jaksa z Miechowa, słynny pózniej uczestnik wypraw
krzy\owych, na które wyruszył w 1162 roku.
Ale minęły lata, stronnicy Salomei wymarli, \adnemu z pózniejszych władców
Polski nawet przez myśl nie przeszło urzeczywistniać marzenia księ\nej:
zbudować obok kolegiaty zamek i gród równie jak kolegiata wspaniały. Nie
zaistniała \adna historyczna potrzeba uczynienia z Opornej stolicy Polski, do
czego dą\yła Salomea.
I tak oto, gdy w sto lat pózniej, podczas najazdu Litwinów spalony został
doszczętnie gródek Oporna, pozostała jedynie warowna obronna kolegiata,
piękna, ale zupełnie samotna, otoczona tylko przez bagna i podmokle łąki,
obsypane wiosną wolimi oczkami i kaczeńcem. Wyrosła z chorobliwej kobiecej
ambicji i jest jak klejnot rzucony przez czyjś kaprys w trawę, klejnot piękny,
lecz bezu\yteczny. śycie potoczyło się obok. Z daleka od wielkich miast i
wygodnych dróg kolegiata skazana została na zapomnienie. A choć i w
pózniejszych latach znalezć mo\na w jej historii niejedną bogatą w wydarzenia
kartę, to przecie\ do większych, wa\niejszych celów została stworzona.
Tyle tylko o genezie kolegiaty napisał Nemsta. Odło\yłem jego pracę z uczuciem
lekkiego smutku, który snuł się między wierszami beznamiętnej relacji
historyka. Nie chciałem psuć sobie tego nastroju wnikaniem w dalsze kartki
manuskryptu, gdzie zgodnie z zapowiedzią Nemsty omawiał on zagadkowe
znikniecie stauroteki. Bałem się, \e ciekawość, jaka go wobec tego zadania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]