[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nayda oddychała ciężko, a mój logrusowy wzrok ukazał mi bladoczerwoną
aureolę wokół jej groznie wibrujących palców.
Uniosłem się na łokciu i rozejrzałem. Stała pomiędzy mną a Znakiem Wzorca,
który zawisł w powietrzu o jakieś trzy metry dalej.
Kiedy znowu przemówił, po raz pierwszy usłyszałem w jego głosie jakby nutę
rozbawienia.
Chcesz go osłonić przede mną?
Tak oświadczyła.
Dlaczego?
Robiłam to tak długo, że głupio byłoby go zawieść, kiedy naprawdę mnie
potrzebuje.
Istoto z Otchłani, czy wiesz, gdzie się znalazłaś?
Nie odparła.
Spojrzałem poza nich, na idealnie błękitne niebo. Powierzchnia, na której le-
żałem, była poziomą kamienną płaszczyzną, być może owalnego kształtu, otwar-
135
tą na pustkę. Szybki ruch głową ujawnił jednak, że została wycięta w górskim
zboczu, a kilka mrocznych zagłębień w tyle sugerowało możliwość jaskiń. Zoba-
czyłem też, że za mną leży Coral. Nasza skalna platforma miała kilkaset metrów
szerokości. Coś poruszyło się za Naydą i Znakiem Wzorca: to Luke podniósł się
na klęczki.
Mógłbym odpowiedzieć na zadane Naydzie pytanie, ale nic by mi z tego
nie przyszło. Zwłaszcza że znakomicie się spisywała, odwracając uwagę nasze-
go strażnika i zapewniając mi decydującą chwilę wytchnienia.
Po lewej stronie widziałem złotoróżowe wiry w kamieniu. Chociaż nigdy tu
jeszcze nie byłem, przypomniałem sobie opowieść ojca i wiedziałem, że to pier-
wotny Wzorzec, poziom rzeczywistości głębszy nawet niż sam Amber.
Przewróciłem się na brzuch i na czworakach popełzłem ku morzu. W stronę
Wzorca.
Znalazłaś się na drugim końcu wszechświata, ty igo, w miejscu mojej naj-
większej potęgi.
Dalt jęknął, przetoczył się, usiadł, roztarł dłońmi powieki.
Czułem jakby wibracje, poniżej poziomu słyszalności. Dochodziły od stro-
ny Naydy. Całą jej postać otoczył czerwony blask. Wiedziałem, że zginie, jeśli
zaatakuje Znak. I uświadomiłem sobie, że sam go zaatakuję, gdyby ją zabił.
Usłyszałem jęk Coral.
Nie skrzywdzisz moich przyjaciół oświadczyła Nayda.
Zastanowiło mnie, że Wzorzec uderzył, zanim zdążyłem użyć spikarda, a za-
raz potem przeniósł nas do swojej twierdzy. Czy to oznacza, że naprawdę miałbym
szansę, stając przeciwko niemu na terytorium Logrusu, gdzie był osłabiony?
Istoto z Otchłani powiedział. Skazany na porażkę, tak żałośnie pa-
tetyczny gest graniczy z heroizmem. Chciałbym mieć takiego przyjaciela. Nie,
nie wyrządzę krzywdy twoim towarzyszom. Muszę jednak zatrzymać tu Coral
i Merlina, jako moje atuty, a pozostałych z przyczyn politycznych, dopóki nie
rozstrzygnie się ten konflikt z moim przeciwnikiem.
Zatrzymać? powtórzyła. Tutaj?
W skałach znajdą wygodne mieszkanie. Wstałem ostrożnie, szukając szty-
letu u pasa. Luke podniósł się i podszedł do Coral. Uklęknął przy niej.
Obudziłaś się? zapytał.
Mniej więcej odpowiedziała.
Potrafisz wstać?
Może.
Pomogę ci.
Dalt wstał, gdy Luke pomagał Coral. Przesuwałem się coraz bliżej Wzorca.
Gdzie jest Dworkin, kiedy naprawdę go potrzebuję?
Możecie udać się do grot za wami i obejrzeć swoje kwatery oświadczył
Znak. Ale najpierw musisz zdjąć ten pierścień, Merlinie.
136
Nie. Nie mamy czasu, żeby się rozpakowywać i urządzać. Przejechałem
ostrzem sztyletu po lewej dłoni i wykonałem ostatni krok. Nie zostaniemy tu
długo.
Od Znaku Wzorca dobiegł dzwięk podobny do gromu. . . ale nie było bły-
skawicy. Nie spodziewałem się jej. Zwłaszcza kiedy zrozumiał, co mam w ręku
i gdzie to trzymam.
Nauczyłem się tego od ojca Luke a wyjaśniłem. Porozmawiajmy.
Tak zgodził się Znak Wzorca. Jak istoty rozumne, którymi przecież
jesteśmy. Może podać ci poduszkę?
I natychmiast trzy zjawiły się tuż obok.
Dziękuję. Wybrałem zieloną. Napiłbym się mrożonej herbaty.
Z cukrem?
Rozdział 11
Siedząc wygodnie na poduszce, ze sztyletem u boku, wyciągałem nad Wzor-
cem lewą dłoń pełną mojej krwi. Znak Wzorca zawisł w powietrzu przede mną.
Nagle jakby zapomniał o Coral, Naydzie, Dalcie i Luke u. Ayknąłem z oszronio-
nej szklanki w prawej ręce między kostkami lodu widziałem liść świeżej mięty.
Książę Merlinie odezwał się Znak. Powiedz mi, jakie są twoje ży-
czenia i załatwmy tę sprawę jak najszybciej. Jesteś pewien, że nie chcesz, bym
w punkcie zagrożenia ułożył serwetkę? Zastanów się. Nie pogorszy to twojej po-
zycji przetargowej, za to pomoże nam uniknąć wypadków.
Nie, tak jest dobrze. Lekko skinąłem pełną krwi dłonią. Jej zawartość
zakołysała się, a cienka linia czerwieni pociekła mi wzdłuż przegubu. Ale dzię-
kuję za troskę.
Znak Wzorca zadrżał i znieruchomiał.
Książę Merlinie, wykazałeś swoje racje oświadczył. Sądzę jednak,
że nie pojmujesz wszelkich implikacji swojej grozby. Kilka kropli twej krwi na
mojej fizycznej reprezentacji może zakłócić funkcjonowanie wszechświata.
Kiwnąłem głową.
Wiem o tym zapewniłem.
Dobrze więc. Czego żądasz?
Wolności. Wypuść nas, a nic ci nie grozi.
Niewielki dajesz mi wybór, ale to samo odnosi się do twoich przyjaciół.
Nie rozumiem.
Możesz odesłać Dalta, kiedy zechcesz stwierdził. Co do lady demo-
na, pożegnam ją z przykrością, czuje bowiem, że byłaby miłą towarzyszką. . .
Luke spojrzał na Naydę.
O co chodzi z tą istotą z Otchłani i lady demonem ? zapytał.
No cóż, nie wiesz o mnie wszystkiego. . . odpowiedziała.
To długa historia?
Tak.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]