[ Pobierz całość w formacie PDF ]
znakomitym hazardzistą, jak to się stało, że podróżujesz bez grosza tą starą, wysłużoną
łajbą, a nie nowoczesnym komfortowym jachtem?
Pomyślał, że lepiej będzie zmienić temat rozmowy.
— Upłynęły już dwa dni, odkąd jesteśmy w podróży, a końca nie widać. Szkoda
mi straconego czasu. Nie dziw się, że zaczynam wariować. Na pokładzie „Sokoła”
dotarlibyśmy tam pięć razy szybciej!
Uniósł się znad stolika, przy którym spożywali kolację.
— Chyba pójdę się odświeżyć dla zabicia czasu. Schwyciła go za nadgarstek.
— Uśmiechnij się. I proszę, nie zostawiaj mnie tutaj samej. Nie chciałabym, aby kapłani
z Ninn zaciągnęli mnie na kolejną prelekcję o abstynencji. Jeżeli chcesz, opłacę ci jedną
grę w Gwiezdne Wojny. Na to nas jeszcze stać.
W hallu znajdowało się już niewielu pasażerów. Statek szykował się do wejścia w
51
Zemsta Hana Solo
atmosferę, więc większość turystów pospieszyła do kabin, by spakować bagaże i
przygotować się do wyjścia na ląd. Han nie dał się długo prosić i już po chwili podążyli
w kierunku salonu gier.
Fiolla niespodziewanie zgarbiła się lekko, opuściła ręce wzdłuż tułowia i nieco nimi
wymachując, lekko wyprzedziła Hana. Ten aż przystanął ze zdumienia. Gdyby nie
odmienny strój przysiągłby, że ma przed sobą zmniejszoną wersję samego siebie.
Jedynym, co mógłby jej zarzucić, było to, że po kobiecemu kręci biodrami.
Han rozejrzał się szybko po salonie, obawiając się, czy ktoś poza nim nie zauważył
metamorfozy Fiolli.
— Przestań — rzucił przez zaciśnięte zęby — ktoś zobaczy i wyproszą nas stąd.
Zaśmiała się cicho.
— Wtedy zatrzymają i ciebie. Byłeś przecież moim wzorem do naśladowania.
Zaśmiał się, rozbrojony jej tłumaczeniem.
Wojny Gwiezdne były grą, składającą się z dwóch potężnych monitorów i pulpitów
kontrolnych. Każdy z graczy dysponował również szeregiem informacji, przydatnych do
śledzenia i likwidacji fikcyjnego wroga.
Przez chwilę Han przypatrywał się grze, po czym potrząsnął głową.
— Nigdy za nią nie przepadałem — oświadczył. — Zbyt przypomina ona moje własne,
codzienne życie.
— W takim razie co powiesz na propozycję pożegnalnego spaceru po promenadzie?
Było to chyba najlepsze, co mogli zrobić. Po pokonaniu krętych, prowadzących w górę
schodów, ich oczom ukazał się widok zupełnie pustej promenady. Długi na dziesięć
i wysoki na pięć metrów pomost był zamkniętym, rozciągającym się wzdłuż kadłuba
obszarem, ograniczonym od góry przezroczystą parastalową powłoką, umożliwiającą
obserwację nieba. Przez chwilę stali nieruchomo, usiłując objąć ten wspaniały bezkresny
wszechświat wzrokiem i rozumem, co zawsze stanowiło jedno z największych, nie
spełnionych marzeń człowieka.
Fiolla spojrzała na Hana kątem oka.
— Widzę, że myślami jesteś nieobecny. Myślisz o Chewie, prawda?
— Nic mu się nie stanie — wzruszył ramionami. — Chyba nie zamartwi się na śmierć, gdy
nasze przybycie się odwlecze.
W chwilę później z głośników rozległo się obwieszczenie o rozpoczęciu ostatniej
fazy lotu. Podążając wzrokiem za ręką Fiolli, Han dostrzegł jak statek wynurza się z
hiperprzestrzeni. Wskutek obecnej pozycji statku nie widzieli jeszcze powierzchni planety
[ Pobierz całość w formacie PDF ]