[ Pobierz całość w formacie PDF ]
domu. Przekonał matkę, że tylko ją kocha, a ona mu uwierzyła i znowu go przyjęła. Póz-
niej dowiedziałam się, że przekupił ją kosztowną wycieczką do Paryża. I już nigdy potem
nie wracali do tego incydentu.
Rye pogłaskał ją po głowie.
- Maddy, spójrz na mnie.
Zobaczyła w jego oczach współczucie.
- I nigdy nikomu o tym nie powiedziałaś?
- Powiedziałam Calowi. Wiele lat pózniej.
- Kto to jest Cal?
Uśmiechnęła się słabo. Gdyby nie wiedziała, że było inaczej, pomyślałaby, że jest
zazdrosny.
- Mój brat. Jest prawnikiem.
- Co powiedział?
- %7łebym zapomniała o wszystkim.
R
L
T
- Ale nie umiałaś. Wtedy wymyśliłaś tę zasadę... o niespaniu z szefami.
- Uważałam, że tak będzie uczciwie z mojej strony. Potępiałam zachowanie ojca i
nie chciałam nigdy znalezć się w roli tej biednej, zaczerwienionej ze wstydu sekretarki. -
Odetchnęła głęboko. Oparła się o drzwi. - Nie mogę uwierzyć, że ci to wszystko opowie-
działam - wyszeptała. - Myślisz na pewno, że jestem głupia. %7łe tak długo przejmowałam
się czymś takim banalnym...
Odgarnął jej włosy z czoła.
- Nadal jest ci niedobrze? - spytał.
Zagryzła wargi i pokręciła głową. Zdumiewające!
- Jesteś pewna? - Musnął jej usta pocałunkiem. - Nie chcę, żebyś znowu zaczęła
wymiotować.
Parsknęła śmiechem.
- Mam nadzieję, że nie sugerujesz seksu? - Ostatnie słowa wymówiła z głębokim
westchnieniem, ponieważ nagle wsunął ręce pod jej koszulkę.
- Ani trochę. - Pocałował ją pod brodą. - To nie jest seks. To jest terapia zanurze-
niowa.
- Zanurzeniowa...?
Gwałtownie wypuściła powietrze, kiedy rozpiął jej stanik i ścisnął pierś.
- Chcę być w tobie, Maddy. - Jakby od niechcenia bawił się jej wyprężoną sutką.
Zesztywniała, jak pod działaniem elektrycznego impulsu.
- To chyba nic nie da. - Odepchnęła go. Wygładziła koszulkę.
- Dlaczego? - Położył jej ręce na biodrach.
- Bo... - Oblała się gorącym rumieńcem.
Dalej, nie wstydz się!
- Chyba jesteś trochę... za duży. - Spuściła wzrok i zagryzła wargę. - Możemy robić
coś innego - bąknęła bez przekonania.
Rye nie wiedział, czy powinien wybuchnąć śmiechem na prostoduszną propozycję
Maddy, czy raczej zawyć z frustracji.
- Cholera! Naprawdę byłem aż taki nieuważny? Taki egoista?
R
L
T
- To nie tak. - Zaczerwieniła się jeszcze mocniej. - To przecież nie twoja wina, że
masz takiego...
Serce mu się ścisnęło, kiedy zrozumiał, że próbowała wczuć się w jego doznania.
Co za ironia! Od szesnastego roku życia wprost nie mógł opędzić się od kobiet i żadna
nie skarżyła się, że jest za duży. Dopiero Maddy.
- To kwestia biologii - ciągnęła. - I... hmm... budowy anatomicznej mężczyzny i
kobiety... - zająknęła się. Krew omal nie trysnęła jej z policzków. - My... po prostu... -
zerknęła w dół - chyba nie pasujemy do siebie.
Poruszył go do głębi jej brak doświadczenia. A on oskarżył ją o to, że spała z Phi-
lem! Pewnie przez całe życie nie miała więcej niż dwóch chłopców.
Czy możliwe, że był to skutek wstrząsającego przeżycia z dzieciństwa?
Będzie musiał porozmawiać z nią o tym. Pomóc jej usunąć bariery.
- Maddy. - Położył jej rękę na głowie. - Nie jestem mały, wiem o tym. Ale uwierz
mi, pasujemy do siebie idealnie.
- Skąd możesz to wiedzieć?
Położył jej palec na ustach.
- Byłem niedelikatny. Nie dałem ci czasu. Dlatego było to tak... niekomfortowe dla
ciebie.
Patrzyła na niego coraz większymi oczami.
- Ale ja... - zaczęła.
- Tym razem będę delikatny.
- A co, jeśli...
- Maddy... - objął ją i przycisnął. - Potrafię zrobić to lepiej, przysięgam. Zaufasz
mi? - Patrzył jej w twarz i nie mógł pojąć, jak to się stało, że pożądał jej aż tak mocno.
Jak żadnej innej kobiety wcześniej.
Była słodka, ponętna i krucha. A on po raz pierwszy od wielu lat poczuł, że miał
coś do udowodnienia kobiecie.
Maddy oparła dłonie na piersi Rye'a. Czuła bicie jego serca. Jej biło równie gwał-
townie. Jeszcze żaden mężczyzna nie patrzył na nią w taki sposób.
- Zgoda, jeśli jesteś pewien, że wszystko będzie dobrze.
R
L
T
- Będzie więcej niż dobrze - powiedział gardłowo.
Zsunął ręce i zaczął rozpinać jej spodnie, ale ona chwyciła go za ręce.
- Zaczekaj. Przecież nie możemy zrobić tego tutaj. W biurze Phila? W środku dnia?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]