[ Pobierz całość w formacie PDF ]

najsłabszych podtrzymywali inni. Nikomu nie wolno było teraz jechać na grzbiecie
63
smoka, jak to by bowiem wyglądało, gdyby pojawiła się nagle grupka ludzi poruszających
się w powietrzu bez żadnej podpory?
Widzialni musieli przekradać się, niemal czołgać na kolanach, tak by nie dostrzegły ich
straże z przełęczy.
Przeżyli kilka niezmiernie denerwujących minut, zanim wreszcie mogli się skryć wśród
drzew Ciemności.
Posuwali się naprzód tak długo, jak starczyło im sił. Wreszcie Kiro stwierdził, że chwila
odpoczynku jest absolutnie konieczna.
Obsiedli go dookoła, a on wezwał Farona.
- Faronie, udało nam się - oznajmił z dumą. - Wszyscy przedostali się przez granicę z
Ciemnością, choć jeszcze nie jesteśmy w pełni bezpieczni. Nie, nie mamy pojęcia, gdzie
się znajdujemy, Królestwa Zwiatła też nie widać, mogą nam je więc zasłaniać jakieś
łańcuchy górskie. Nie, nie ma tu żadnych zabudowań, prawdę powiedziawszy, od chwili
uwolnienia jeńców nie napotkaliśmy żadnej żywej istoty. Och, niektórzy z niewidzialnych
zaczynają się ukazywać! Doprawdy, jakby to było obliczone z dokładnością niemal
sekundy. Muszę już kończyć, ale najpierw spytam jeszcze, co u was?
Dowiedział się, że wciąż nic się nie dzieje. Wróg najwidoczniej coś szykuje, a im nie
pozostawało nic innego, jak tylko czekać.
Z wolna coraz więcej postaci ukazywało się w dziennym świetle, jeśli rzecz jasna w ogóle
można mówić o świetle w tej krainie wiecznego mroku. Uwolnieni jeńcy co raz jęczeli z
przerażeniem, mieli jednak dostatecznie dużo taktu, by przynajmniej podziękować za
ocalenie i pomoc. Grendel, jak się okazało, był bardzo trudny do zaakceptowania, gdy
jednak zobaczyli Sol, a potem Kira, rozluznili się z westchnieniem ulgi.
Wreszcie wszyscy już byli widoczni.
- Mój ty świecie - jęknął któryś z rozsądnych niewolników. - Chyba dobrze się stało, że
nie wiedzieliśmy o tym wcześniej, bo nie jest wcale pewne, że ośmielilibyśmy się ruszyć
z wami. Ogromnie jesteśmy wam jednak wdzięczni za wszystko, co dla nas zrobiliście,
pomimo naszego narzekania. Ale Kiro... wolno mi chyba tak się do ciebie zwracać?
Wydaje mi się, że potrzeba nam teraz długiego odpoczynku i, doprawdy, przydałoby nam
się trochę jedzenia. Myślę, że moglibyśmy na coś zapolować. Podobno tu w Ciemności
żyją jakieś niesamowite jelenie...
- Nie! - wykrzyknęli jednogłośnie Sol i Kiro.
Sol podjęła:
- Wszystkie jelenie olbrzymie zostały przeprowadzone do Królestwa Zwiatła, właśnie
dlatego, by więcej na nie nie polowano. Ale tu niedaleko płynie strumień, wydaje się, że
nie wypływa z Gór Czarnych. Myślę więc, że na razie moglibyście zaspokoić
przynajmniej pragnienie.
Tak też zrobili.
Sol i Kiro zostali, popatrzyli na siebie.
- Nie bardzo możemy być sami, Sol - odezwał się Strażnik. - Ale nie mogę już się
doczekać tej chwili.
- Ja także - przyznała czarownica, oczy błysnęły jej żółto. - Ja także.
- Czy ty... zdecydowałaś już, czy chcesz być człowiekiem czy też duchem?
64
- Oczywiście, chcę być człowiekiem w twoim świecie, Kiro.
- Wobec tego wszystko będzie dobrze - westchnął z ulgą.
- Zobaczysz, będę miła i dobra.
- Tak, tak, dziękuję, ale pamiętaj, najlepszy jest złoty środek - uśmiechnął się Strażnik. -
Nie możemy zgubić prawdziwej Sol w całym tym ugrzecznieniu. Na to się nigdy nie
zgodzę.
Sol śmiała się ze szczęścia, Kiro poszedł sprawdzić, co się dzieje z innymi.
Kiedy została sama, przepełniona radością i gorącą nadzieją, próbowała zrozumieć, co
tak naprawdę się wydarzyło.
Dostałam najwspanialszego mężczyznę na świecie, choć wcale nie tego, którego sobie
wyobrażałam. Ta miłość spadła na mnie zupełnie nieoczekiwanie. W dodatku
Lemuryjczyk? Czyżby tak podziałał na mnie przykład Indry?
No cóż, sama o tym zdecydowałam, chociaż doprawdy długo trwało, zanim sobie to
uświadomiłam. Ale czy na pewno długo? Przecież właściwie niewiele dni upłynęło, odkąd
odkryłam Kira? Jakie to zresztą ładne imię! Ha, zakochałam się nawet w jego imieniu!
Wyobrażałam sobie kogoś zwyczajnego z Królestwa Zwiatła, sądziłam, że będę
stateczną, poważaną gospodynią, małżonką jakiegoś rzetelnego i równie statecznego
mężczyzny.
Tymczasem przydarzyło mi się właśnie to! Cały mój świat stanął na głowie. Oczywiście,
Kiro jest stateczny i godny zaufania, lecz jakaż to emocjonująca postać! Ogromnie
jestem ciekawa, jak się rozwinie ta historia? Jak kocha Lemuryjczyk? Czy oni są
stworzeni tak samo jak... Nie, o tym już była mowa wcześniej. Jeśli on jest [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • g4p.htw.pl
  •