[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie obchodziły jego humory. Topielec dał upust swoim uczuciom lżąc wszystkich obecnych
na pogrzebie, zwłaszcza Piotra Penhallowa. Używał sobie na nim, ile wlezie.
 Więc nie miałby tatuś ochoty mieć go za zięcia?  spytała Donna. Jan Topielec uznał
to za wyśmienity żart. Parsknął śmiechem.
 Wolałbym samego diabła  oświadczył waląc pięścią w stół.  Teklo, dlaczego ten
nóż jest tępy? Mam dwie baby w domu i żadnej nie przyjdzie na myśl naostrzyć nóż do
chleba.
Po kolacji Donna wymknęła się z domu. Czuła się nieszczęśliwa i osamotniona. Co Piotr
miał na myśli mówiąc o podróży poślubnej do Ameryki Południowej? Kto miał zostać
szczęśliwą oblubienicą? Ogarnęło ją zniechęcenie.
Poszła wzdłuż Różanego Potoku aż do maleńkiego przylądka. Rósł tam stary sad
otaczający zrujnowany dom. Ruderę tę Pyszniak nazwał Sadybą Zalecanek, bowiem
zakochane pary lubiły tam siadywać na progu. Ale tym razem nie było tam żadnych
zakochanych. Zobaczyła natomiast Piotra Penhallowa, który przywiązał do drzewa czółno i
nadchodził porosłą mchem ścieżką. Spojrzeli na siebie i zrozumieli, że tak chciał Los.
Piotr wrócił z pogrzebu w stanie całkowitego załamania. Jest głupim osłem. Donna
odwróciła się od niego i poszła opłakiwać Barry ego. Tam, gdzie pogrzebane było jej serce.
Piotr zaśmiewał się, kiedy mu ongi powtórzono te rzekome słowa Donny. Ale teraz nie było
mu do śmiechu. Przeżywał prawdziwą tragedię.
W rozpaczy wsiadł do czółna Jeffa i popłynął rzeką. Miał zamiar dopłynąć do punktu, skąd
uda mu się zobaczyć światło domu Donny. Był tak zakochany, że zachowywał się jak
romantyczny szczeniak. Zmierzchało już. Rzeka była z początku jeszcze złocista, potem
posrebrzała, wreszcie stała się mroczna jak kobieta w żałobie. Wzdłuż brzegów migotały
światła domów. Piotr nie miał domu. Jego domem mogła się stać tylko Donna. I oto ją
zobaczył.
Kiedy się opamiętali, siedzieli na progu Sadyby Zalecanek między dwoma krzakami
rozkwitłej spirei. Piotr powiedział  Dobry wieczór , choć chciał powiedzieć:  Witaj,
Królowo . Donna nigdy nie mogła sobie przypomnieć, co powiedziała.
Otaczała ich noc, złoty blask gwiazd i pachnący wiatr. O dwie farmy dalej jakiś pies
zwierzał się całej okolicy.
Donna uświadomiła sobie, że Piotr ją kocha. Zatem będzie dzielić jego życie  pójdzie
tam, gdzie nigdy nie stąpnęła noga żadnej białej kobiety, będą razem spędzać noce w dżungli
lub na pustyni  wydało jej się, że słyszy dzwonki wielbłądów.
 Odkąd cię zobaczyłem na tym bankiecie ciotki Becky  kiedy to było? tydzień temu,
rok temu, życie temu  chodzę jak błędny  wyznał Piotr.  Upiłem się, dziewczyno,
twoim czarem. I pomyśleć, że cię tak długo nienawidziłem.
Donna westchnęła z upojeniem. Tę chwilę musi zachować w sercu na całą wieczność.
Znów przypadną jej w udziale przygoda, tajemnica i miłość  trzy najważniejsze rzeczy.
Poczuła się znów młoda i tak nieustraszenie szczęśliwa, jakby nigdy życie nie udzieliło jej
gorzkiej lekcji, że każda radość umiera. Nie wiedziała, co powiedzieć, ale słowa wydawały
się zbędne.
 Cudowny wiatr!  powiedział Piotr.  Nie cierpię bezwietrznych wieczorów.
Wszystko staje się martwe. Kiedy oddycham wiatrem, czuję się stokrotnie bardziej żywy.
 Ja też  odparła Donna.
Parę minut milczeli zachwycając się cudownym zbiegiem okoliczności  oboje lubią
wiatr.
Zza chmury wyłonił się księżyc. W starym sadzie zapląsały srebrzyste plamki. Piotr tak
długo milczał, że Donna zapytała go, o czym myśli. Tylko po to, by usłyszeć kochany głos.
 Patrz, jak ta czarna chmura opuszcza księżyc  nakazał jej Piotr, który pewnie nawet
by nie potrafił prawić miłosnych słówek jak zwykły człowiek.  Można by sądzić, że kończy
się zaćmienie księżyca.
 Jak srebrzyście musi być z tamtej strony chmury  zauważyła; z rozmarzeniem Donna.
 Kiedy będę miał samolot, polecimy tam, żeby zobaczyć  obiecał Piotr, który nigdy
dotąd nie marzył o samolocie, ale teraz wiedział, że musi go mieć i zabrać Donnę na wyprawę
w głąb nieba.  I dostaniesz Krzyż Południa, żeby go nosić jako broszkę. A może wolisz
pierścień ] z Oriona?
 Och  szepnęła Donna. Wstała i wyciągnęła ramiona w stronę księżyca. Pewnie
wiedziała, że ma piękne ramiona, prześwitywały jak marmur przez czarny woal sukni. 
Chciałabym tam zaraz pofrunąć.;
 Ze mną?  Piotr wstał i objął ją. Całował ją i całował, a Donna oddawała mu pocałunki
 Wirginia uznałaby to za bezwstydne. Ale teraz Donna nie myślała ani o Wirginii, ani o
Barrym, ani o starej rodzinnej waśni.
 Ze mną?  powtórzył pytanie Piotr.
 Z tobą  odpowiedziała Donna.
Piotr roześmiał się triumfalnie, patrząc jej w oczy.
 Jestem jedynym mężczyzną na świecie, którego potrafisz kochać  oświadczył butnie,
lecz zgodnie z prawdą.  Kiedy się pobierzemy?
 Ho, ho, a to romantyczna historia  zachichotała pani Toynbee owa Dark, która od
dziesięciu minut stała za rogiem zrujnowanego domu przyglądając im się złośliwymi
czarnymi oczkami.
 Ho, ho, ukochana sowo, to tutaj się ukryłaś  odpowiedział Piotr.  Raduj się wraz ze
mną, wdowo po Toynbee em. Donna obiecała, że za mnie wyjdzie.
 Widzę, że jej serce nareszcie zmartwychwstało  zauważyła pani Toynbee owa. 
Ciekawy pomysł. Ale co powie na to Jan Topielec?
IV
Piotr i Donna nie byli jedyną parą, która tego wieczoru związała się słowem. To określenie
wymyśliła Gaja,  zaręczyny wydały jej się nazbyt pospolite.
Gaja wracała do domu z Nan, która miała się wraz z nią i Noelem wybrać na tańce i
oznajmiła po drodze, że jej matka postanowiła zostać na Wyspie, póki nie będzie wiadomo,
komu przypadnie dzban.
 Powiada, że nie wróci do St. John, dopóki się tego nie dowie. Biedna mamcia. Gotowa
postradać zmysły, jeśli tego dzbana nie dostanie! Tatuś i tak spędzi ten rok w Chinach, więc
możemy zostać poza domem. Zamieszkamy w Sosnówce, w tych pokoikach po cioci Becky.
%7łycie jest takie krótkie, a ja mam tu zmarnować cały rok! Można się wściec!
Gaja zmartwiła się. Sama nie wiedziała, czemu z taką przykrością myśli o obecności Nan.
Nie miała ochoty na rozmowę i odczuła ulgę, gdy znalazły się w Majówce. Majówka za życia
Howarda Penhallowa była jednym z najpiękniejszych domów klanu, teraz jednak podupadła.
Gonty odstawały, dach werandy zapadł się, mury łuszczyły się. Ogród był zapuszczony.
Niemniej było tu pięknie, za domem wznosiła się ciemnozielona ściana świerków
porastających zbocze wzgórza, a opodal błyszczało szafirowe morze. Gaja kochała ten dom. I
bolało ją, gdy Nan nazywała go malowniczą ruderą.
Ale ubierając się na zabawę zapomniała o Nan i jej docinkach.
Delektowała się każdym szczegółem stroju, który miał olśnić Noela. Włożyła jedwabną
sukienkę koloru pierwiosnków i nowe pantofelki na wysokich obcasach. W tej sukience czuła
się zawsze piękna. Potrząsnęła złocistą jak żonkil główką.
I była z siebie bardzo zadowolona, nim do pokoju nie wślizgnęła się Nan i  pewnie
umyślnie  stanęła tuż koło niej. Nan miała na sobie głęboko wyciętą sukienkę z
cieniutkiego błyszczącego czerwonego woalu upstrzonego srebrnymi winogronami, a na
złocistej główce siateczkę ze srebrno  zielonych listków ozdobioną czerwonym kwiatem.
Gaja poczuła się pognębiona. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • g4p.htw.pl
  •