[ Pobierz całość w formacie PDF ]

od zmysłów, zastanawiając się, czy nic ci nie jest?
- Przepraszam - powiedziała wreszcie. - Ale przecież wiedziałeś, gdzie jestem.
208
Dobrana para
- Wiedziałem, że wrócisz pózno. Ale nie miałem pojęcia, gdzie i z kim jesteś. Martwiłem się.
- Przepraszam. Następnym razem powiem ci osobiście. - Ziewnęła i spojrzała na niego. - A teraz, jeśli
nie masz nic przeciwko temu, pójdę do łóżka. Padam z nóg.
Patrzył na nią przez chwilę, a potem pokręcił z niedowierzaniem głową i poszedł do salonu.
Kilka godzin pózniej obudziło ją ciche łkanie. Zajęło jej chwilę nim uświadomiła sobie, że to Zach.
Wystraszona zerwała się z łóżka i pospieszyła do jego pokoju.
- Zach, obudz się. To tylko sen, zły sen - uspokajała go.
Otworzył gwałtownie oczy i spojrzał na nią wystraszony.
- Janinę - wyszeptał z ulgą po czym bardzo mocno ją przytulił. - Myślałem, że cię straciłem.
ROZDZIAA DZIESITY
- Nic mi nie jest-wyszeptała z trudem, bo ściskał ją tak mocno, że ledwo oddychała.
- To było takie straszne i takie realne - mówił cicho drżącym głosem. - Byliśmy na oceanie i...
- To był tylko sen - szeptała, próbując go uspokoić. - Jestem tuż obok ciebie - mówiła, a ich usta
niemal ocierały się o siebie.
Pokiwał głową, ale nie mógł oderwać od niej przerażonego wzroku.
- Nie zniósłbym, gdybym cię stracił. Wolałbym sam umrzeć, niż gdyby tobie miało się coś stać.
Wzruszona i przestraszona, nie wiedziała, co powiedzieć. Zamiast tego przysunęła się
210
Dobrana para
bliżej i pocałowała go. Wsunął dłonie w jej włosy i przycisnął ją mocniej, chłonąc jej smak i zapach.
Zadrżała na całym ciele, oczarowana namiętnością jego pieszczot.
- Janinę, moja kochana Janinę - wymamrotał, gdy oderwał się od jej ust. - Nie zniósłbym gdyby...
- Jestem tu skarbie, jestem - szeptała. Wtuliła się w niego i oddała mu swoje
usta, by całował ją jeszcze. Nie kazał się prosić dwa razy. Niepokój w jej sercu zastąpiła
niewypowiedziana radość. Od samego początku ich małżeństwa tego pragnęła najbardziej. %7łeby Zach
jej potrzebował.
Odsunął twarz na kilka centymetrów i przyglądał się jej z niedowierzaniem.
- Przestraszyłem cię? - spytał po chwili.
- Nie - odparła łagodnie.
Gładził jej włosy, podczas gdy ona delektowała się chwilą. Pocałunki były boskie, ale poczucie
bezpieczeństwa, jakie jej zapewniał, tak ją tuląc, przewyższało wszystko. Choć zapewniał, że ją
miłuje, to do tej pory nie była o tym przekonana. Uszczęśliwiona zaś nową wiedzą z trudem
powstrzymywała łzy wzruszenia.
Debbie MACOMBER
211
Przez długi czas milczeli. Ciszę przerwał Zach. Jego szept był zachrypnięty od emocji.
- Moja siostra utonęła. Nazywała się Beth Ann. Obiecałem jej opiekę, ale zawiodłem ją. Umarłbym,
gdybym stracił też ciebie.
Przytuliła go mocniej, mając świadomość, jakie trudne musi być dla niego mówienie o tym.
- Nigdy sobie tego nie wybaczyłem-kontynuował. - Cały czas mnie to prześladuje. Nie utonęłaby,
gdybym był przy niej. Ona...
Położyła palec na jego ustach. Nie potrafiła znieść bólu w jego głosie.
- To nie twoja wina Zach.
- Ale byłem za nią odpowiedzialny. - Westchnął. - Przez lata męczył mnie ten koszmar i nie dawał
spać. Zawsze wszystko było takie realistyczne. Tylko, że tym razem zamiast Beth Ann byłaś ty.
- Jestem bezpieczna przy tobie, widzisz? -Ujęła jego twarz w dłonie i zmusiła, żeby na nią spojrzał.
Ich wzrok spotkał się i Zach odwzajemnił blady uśmiech.
- Przepraszam, nie powinienem cię tym obciążać - powiedział zmieszany.
- To nie ciężar. Chciałabym ci pomóc.
212
Dobrana para
- Zostaniesz ze mną?
Pokiwała głową, szczęśliwa, że jej potrzebuje.
Dziesięć minut pózniej oboje spali w najlepsze. Kiedy jednak w nocy wysunęła się nieświadomie spod
jego ramienia, a następnie przebudziła, nie wiedziała, co zrobić. Zastanawiała się, czy nie powinna
wrócić do siebie. Bała się, że Zach wyprze się wszystkiego rano, nie pamiętając szczegółów.
- Janinę - wyszeptał, otwierając oczy.
- Ja... my zasnęliśmy. Która jest godzina?
- Wczesna. Budzik zadzwoni za kilka godzin.
- Pójdę do siebie, jeśli wolisz - powiedziała.
- Zostań.
Jedno proste słowo przepełnione było taką tęsknotą i miłością, że aż cała zadrżała. Odchyliła głowę,
żeby dostrzec w półmroku jego twarz. W oczach Zacha dostrzegła tyle ciepła, że wyciągnęła rękę i
delikatnie pogładziła go po policzku.
- Przepraszam za wszystko, co mówiłam o Marie - wyszeptała. - Byłam zazdrosna
i wiem, że zachowywałam się dziecinnie, ale nic nie mogłam na to poradzić.
Debbie MACOMBER
213
Uśmiechnął się ciepło.
- Wybaczę ci, jeśli jesteś gotowa puścić w niepamięć moje wieczorne zachowanie.
Zamiast słów, złożyła namiętny pocałunek na jego wargach. Przytulili się mocno.
- Wiesz, nie wiem, jak powiedzieć te wszystkie rzeczy, na które zasługujesz Janinę, ale wiem jedno.
Kocham cię. Nie patrz na mnie taka zdziwiona. Po prostu obudziłem się pewnego poranka i
zrozumiałem, jak ważna jesteś dla mnie. To nie była namiętność, o jakiej marzysz. I proszę wybacz mi
to. Kocham cię miłością spokojną, cichą, głęboko ukrytą w moim sercu. Jesteś dla mnie najważniejszą
osobą w. życiu.
- Och Zach. - Zamrugała szybko, żeby powstrzymać łzy cisnące się jej do oczu. - Tak bardzo cię
kocham.
- Ty mnie kochasz?
- Od dawna. I dlatego tak martwiłam się Marie. Pragnęłam byś kochał mnie równie intensywnie jak ją.
I jak ja kocham ciebie.
- To nie tak, Janinę. Marie była dzielną i piękną kobietą, ale od samego początku miała swój pomysł [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • g4p.htw.pl
  •