[ Pobierz całość w formacie PDF ]

schyliła się i leciutko pocałowała ją w policzek.
Przebywała z tymi dziećmi od niedawna, ale już zdążyła przywiązać się
do nich. Bardzo je polubiła i niepokoiła ją perspektywa rychłego rozstania z
nimi. Nie miała pojęcia, jak da sobie radę z tęsknotą za tą trójką.
Na palcach wyszła z sypialni i natknęła się na Lewisa. Czekał na nią w
korytarzu. Spytał o Francescę i powiedział, że Alistair też już śpi.
- A skoro mowa o spaniu - dodał - to nam też należy się trochę snu.
- Która godzina?
- Druga trzydzieści.
- Strasznie pózno - przyznała. - Ani się obejrzymy, jak będzie trzeba
wstawać i jechać do pracy.
Przez długą chwilę patrzyli na siebie, po czym Lewis lekko dotknął
ustami jej warg. Pocałunek był tak subtelny, że Jo zastanawiała się pózniej, czy
naprawdę się wydarzył. Może go sobie tylko wyobraziła?
Przez kilka kolejnych dni po sobotniej zabawie w klubie Jo pozostawała
w błogiej nieświadomości co do krążących po oddziale plotek.
W końcu zorientowała się jednak, że na jej widok ludzie dziwnie się
uśmiechają i wymieniają znaczące spojrzenia. Najpierw sądziła, że się myli,
ponieważ jest przewrażliwiona, pózniej miała nadzieję, że wkrótce przestanie
być obiektem tego zainteresowania. Tak się jednak nie stało; przeciwnie,
sytuacja jeszcze się pogorszyła. Dlatego Jo postanowiła pociągnąć Pru za język.
- Nie wiem, o co chodzi - oświadczyła Pru, ale jej mina mówiła coś
innego.
- Proszę cię, Pru, powiedz mi, co się dzieje, żebym mogła jakoś zadziałać.
- 98 -
S
R
- Och, to tylko głupie plotki. - Pru była wyraznie zmieszana. - Nawet
próbowałam sama coś wyjaśniać, ale wiesz, jacy są ludzie. Uwielbiają smaczne
kąski.
- Ciekawe, w co teraz wbili zęby - mruknęła Jo. Pru wciąż unikała jej
wzroku, więc Jo zmierzyła ją badawczym spojrzeniem. - Czy to ma jakiś
związek z faktem, że mieszkam z Lewisem?
- Częściowo tak... - bąknęła Pru.
- Tylko częściowo! Na miłość boską, powiedz, czego dotyczy reszta?
Pracuję tu od niedawna i nie dałam nikomu żadnych powodów do plotek. Nie
mam też czasu, żeby gdziekolwiek chodzić. Byłam tylko... - Nagle rozjaśniło się
jej w głowie. - Czy to ma coś wspólnego z Marcusem?
- Chyba od tego się zaczęło - przyznała Pru. - Ale najlepiej będzie, jeśli
zignorujesz tę sprawę.
- Chcę wiedzieć, co on rozpowiada.
- Nie, wcale nie chcesz.
- Pru, jeśli ty mi nie powiesz, spytam kogoś innego.
- No dobrze. - Pru ciężko westchnęła. - Ale pamiętaj, że cię ostrzegałam.
Pretekstem stał się ten bal w klubie...
- Tyle sama się domyśliłam - ponuro stwierdziła Jo. - A co plecie Marcus?
- Najpierw powiedział, że Gary przegrał zakład...
- Co?!
- Uprzedzałam, że to ci się nie spodoba. Powiedział, że... że chętnie
poszłaś z nim do łóżka.
Jo głośno wciągnęła powietrze.
- Jak więc tłumaczy fakt, że od tamtego wieczoru w ogóle z sobą nie
rozmawiamy?
- Cóż, mówiłam ci, że jest jeszcze coś, prawda? Powiedział również, że
dopiero po spędzonej z tobą nocy zorientował się, z kim ma do czynienia.
Dowiedział się bowiem, że mieszkasz z Gregsonem i nazwał cię dziwką.
- 99 -
S
R
Przykro mi, Jo. - Pru bezradnie rozłożyła ręce, a Jo wpatrywała się w nią,
oszołomiona tymi rewelacjami. - Teraz to już wszystko. Wierz mi, że starałam
się ciebie bronić. Ilekroć słyszałam, jak ktoś o tym rozmawia, zapewniałam, że
to wyssane z palca bzdury.
- Ale twierdzisz, że ludzie wolą w nie wierzyć? - Przerażenie Jo rosło.
- Nie jestem pewna, czy wierzą w przechwałki Marcusa. Cały problem
polega na tym, że rzeczywiście mieszkasz pod jednym dachem z Lewisem.
- Przecież tylko dla niego pracuję!
- Obie to wiemy. Spróbuj jednak przekonać ludzi, że to, w co chcą
wierzyć, nie jest prawdą. Marcus dostarczył im pożywki, a oni dośpiewali sobie
resztę. I nic na to nie poradzisz.
- Więc co mam robić?
- Nic. Po prostu przeczekaj to wszystko. Takie sensacje mają krótki
żywot. Poza tym podobno niedługo wracasz do siebie?
- Tak, matka dzieci przyjeżdża za parę dni.
- Doskonale. Znikną powody do obgadywania. - Pru trochę się
rozpogodziła. - A tak na marginesie, czy to nie ty twierdziłaś, że guzik cię
obchodzi opinia innych?
- Owszem, ja - mruknęła Jo.
- No to czym się zadręczasz? Zobaczysz, wkrótce cała sprawa pójdzie w
zapomnienie.
To prawda, pomyślała Jo, gdy wraz z Pru wracała na oddział. Zazwyczaj
nie przejmowała się tym, co sobie pomyślą inni. Dlaczego więc teraz tak się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • g4p.htw.pl
  •