[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wyjrzała na kamienny taras.
Wokół panowała niezmącona cisza.
Noc była piękna. Ciepła. Przesycona upojnym zapachem róż i
jaśminu. Księżyc odbijał się w wodzie basenu. Wiał lekki,
orzezwiający wiatr.
Nikki przeszła przez taras i stanęła przy drzwiach prowadzących do
sypialni Pierce'a.
Były szeroko otwarte.
Zatrzymała się, niezdecydowana.
S
R
Czy uda się je zamknąć tak cicho, aby się nie obudził? A jeśli nie śpi,
to czy jej gestu nie odczyta opacznie?
Powoli Nikki podeszła bliżej. Stanęła w otwartych drzwiach. Wsunęła
głowę do środka.
W pokoju panowała ciemność.
- Pierce? - wyszeptała tak cicho, że gdyby był pogrążony we śnie, nie
zdołałaby go obudzić.
Nie było odpowiedzi.
Jak ten człowiek może spać tak mocno i spokojnie?
Sama męczyła się bezsennie, targana przeróżnymi odczuciami, a on?
Spał jak niemowlę i z wydarzeń ostatniego wieczoru nic sobie nie
robił! To niesprawiedliwe. Miała ochotę natychmiast mu to
powiedzieć.
Postąpiła krok do przodu.
- Chcesz mnie zamordować w łóżku? - zapytał za jej plecami głęboki
głos.
Nikki drgnęła nerwowo. Przyłożyła dłoń do, ust, żeby stłumić okrzyk
przerażenia.
Dopiero teraz spostrzegła, że Pierce siedzi na tarasie przy stoliku.
Boso, bez koszuli, tylko w starych spodniach od dresu.
Co tu robisz po nocy? - spytała. Była przerażona, że przyłapał ją, jak
zaglądała do sypialni.
Mógłbym spytać cię o to samo.
Tylko sprawdzałam - odparła szybko. - Chciałam się upewnić, czy
zamknąłeś drzwi, tak jak cię prosiłam.
Popatrzył na Nikki z powątpiewaniem.
Hm. Hm.
Tak. Naprawdę.
Hm - powtórzył, dając do zrozumienia, że go nie zwiodła. Wskazał
zieloną butelkę stojącą przed nim na stoliku. - Napijesz się ze mną?
Podeszła bliżej.
S
R
Co to jest? - spytała, usiłując nie patrzeć na obnażony tors Pierce'a. W
bladym świetle księżyca wyglądał jak marmurowy posąg.
Armaniak. Pięćdziesięcioletni. - Podniósł duży, pękaty kieliszek i
pociągnął spory łyk. - Dobry lek na to, co ci dolega.
Nikki położyła dłoń na oparciu krzesła.
- A co dolega tobie? - spytała spokojnie.
Pierce rzucił jej krótkie, pełne niedowierzania spojrzenie. Zamiast
odpowiedzi, westchnął głęboko.
- Aha. Już rozumiem. Ze mną jest to samo - przyznała się z
zaskakującą szczerością. Wysunęła krzesło spod stolika i szybko
usiadła. - Niespełnienie to okropna rzecz, prawda? - powiedziała
takim tonem, jakby właśnie po faz pierwszy w życiu uzmysłowiła
sobie ten przykry fakt.
O mało nie parsknął śmiechem.
- Tak - zgodził się. Podał Nikki kieliszek. - Napijesz się?
Wzięła go w obie dłonie i przysunęła do twarzy. Powąchała alkohol.
Czy naprawdę pomaga? - spytała.
Nie - odparł.
Patrzył, jak wsuwa język do kieliszka i ostrożnie sprawdza, co w nim
jest. Nikki Martinelli była kobietą bardzo ostrożną. Ale dlaczego
dopiero teraz zdał sobie z tego sprawę?
Podniosła wzrok i spojrzała uważnie na Pierce'a.
A czy w ogóle jest coś, co pomaga?
W każdym razie nie alkohol. - Miał ochotę zaraz jej pokazać, co
mogłoby pomóc.
Nikki odstawiła pełny kieliszek.
- Przepraszam - powiedziała cicho. - Nie chciałam zrobić ci
przykrości. Wiem, jak czują się mężczy-
S
R
zni, kiedy nie mogą zaspokoić namiętności. - Słyszała o tym od braci,
dlatego zawsze starała się unikać takich sytuacji. Aż do dzisiejszego
wieczoru.
Tu nie chodzi o przykrość - łagodnym tonem wyjaśnił Pierce. Miał żal
do siebie, że poczuła się winna. - Okazuje się jednak, że dziś oboje
odczuwamy gorzki smak niezaspokojenia, prawda? - Uśmiechnął się
lekko.
Aha. Wyłącznie z mojej winy. Ty przecież chciałeś... - zwilżyła
językiem zaschnięte wargi - chciałeś...
Uśmiechnął się ponownie.
- Zaspokoić pożądanie?
-Tak.
- I nadal chcę - przyznał. - Ale mogę poczekać.
Tydzień. Nawet miesiąc. Aż będziesz gotowa.
Spojrzała na niego niepewnie. Nie wiedziała, co powiedzieć.
Pierce dostrzegł zmieszanie Nikki. Położył dłoń na jej ręce opartej na
stole.
Teraz już wiem, że za bardzo przypierałem cię do muru. Potrzebujesz
czasu, żeby mnie bliżej poznać i poczuć się dobrze w moim
towarzystwie. Przyzwyczaić się do przypadkowych dotknięć i
pieszczot, zanim zdecydujesz się na więcej. Nie masz się o co
obwiniać. Do licha - ścisnął mocniej dłoń Nikki - w dzisiejszych
czasach to przecież bardzo chwalebne podejście do intymnych spraw.
Nie dlatego ci odmówiłam - odezwała się, spoglądając na rękę
Pierce'a przykrywającą jej dłoń. - W każdym razie nie był to główny
powód. Nie zgodziłam się, bo jesteś moim szefem. I dlatego, że wiem,
jaki jesteś. Lubisz kobiety. - Cofnęła rękę i położyła na kolanach. -
Zasadniczy powód jest jednak zupełnie inny.
S
R
Jaki?
Jest coś, co powinieneś o mnie wiedzieć - oświadczyła rozpaczliwie
ponurym głosem.
Pierce siedział spokojnie, zastanawiając się, co strasznego ma do
wyznania ta kobieta. Z wyrazu jej twarzy wnioskował, że sprawa jest
poważna.
Nikki nabrała głęboko powietrza i spojrzała mu odważnie w oczy.
- Pociągają mnie tylko śliczni mężczyzni - stwierdziła takim tonem,
jakby przyznawała się do zboczenia seksualnego.
Odetchnął z ulgą. Zachciało mu się nagle śmiać.
I?
A więc pociągają mnie tylko bardzo ładni mężczyzni. Wiem, że to o
mnie zle świadczy. %7łe jestem płytka. I głupia, sądząc po tym, ile
zdążyli już sprawić mi przykrości. Ale to silniejsze ode mnie.
Wszyscy mężczyzni, którymi do tej pory się interesowałam, byli
śliczni. Oczywiście, nie tak jak ty - dodała szybko. - Coś jest ze mną
nie w porządku. - Wzruszyła ramionami. - Ojciec i bracia są wysocy i
bardzo przystojni. W białych mundurach marynarki wyglądają
przepięknie. Piłkarz, w którym się durzyłam jeszcze w szkole,
podobnie jak mój pózniejszy narzeczony, nadawaliby się na
fotomodeli.
Ten facet cię oszukał - stwierdził Pierce.
Skąd wiesz? - spytała zaskoczona.
Powiedziałaś, że prędzej cię piekło pochłonie, niż ponownie
zainteresujesz się jakimś przystojnym mężczyzną. Nietrudno więc
było się domyślić. Chcesz opowiedzieć mi o tym?
Niewiele jest do mówienia. Zakochałam się w ślicznej twarzy pilota, a
on zakochał się w wysokiej randze wojskowej mojego ojca i
perspektywach płynących z tego korzyści. To wszystko.
S
R
Nie.
Reszta jest typowa. Pewnego popołudnia poszłam do jego mieszkania,
żeby zrobić mu niespodziankę, kiedy wróci z manewrów. -
Roześmiała się głucho.  Okazało się jednak, że niespodzianka
czekała na mnie.
Był z inną kobietą.
Tak. Leżał nago. Na samym środku podłogi. I podrygiwał
konwulsyjnie w ostatnim stadium...
To musiało być dla ciebie bardzo przykre - szybko wtrącił Pierce.
Cholernie - przyznała Nikki. - Zwłaszcza że nigdy nie chciał kochać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • g4p.htw.pl
  •