[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zwrócił się o radę do ojca. Usiedli razem i rozmawiali
0 dziwactwach kobiet oraz o tym, jak mężczyzna powinien
z nimi postępować.
- Jak zdobyłeś mamę? - zapytał Stefan. - Słyszałem, że
zanim ty do niej wystartowałeś, nikomu się nie udawało do
niej zbliżyć.
Ojciec westchnął, jakby na jego barkach spoczywał wielki
ciężar.
- Całe życie mi zeszło na odpędzaniu od niej innych.
1 nadal muszę to robić! A ona wcale ich nie prowokuje! Nie
flirtuje ani nic takiego. Już w wieku szeÅ›ciu lat potrafiÅ‚a za­
wrócić niejednemu w głowie. Mężczyzni lgną do niej jak
muchy do miodu.
- Więc jak ją zdobyłeś?
Pan Szyszko potrząsnął głową.
- Przetrzymałem ją. Dopóki nie wzięliśmy ślubu, ciągle
musiałem się z kimś bić. Nieustannie chodziłem posiniaczony.
Straciłem na wadze i uśmiechałem się tylko wtedy, gdy ona
była w pobliżu. Była nieznośna. Ale wygrałem.
- Pan Rodway o tym wspominaÅ‚. MówiÅ‚, że musiaÅ‚eÅ› od­
pędzić od niej cały tłum facetów.
- To siÄ™ wÅ‚aÅ›ciwie nigdy nie skoÅ„czyÅ‚o. Mężczyzni wie­
dzÄ…, co dobre. - WestchnÄ…Å‚ dramatycznie. - Okropnie siÄ™
przez to postarzałem. Zawsze muszę być czujny. To samo
będzie z tobą, jeśli uda ci się zdobyć Carrie.
- Teraz nigdy nie wychodzimy sami. Ona... odsunęła się ode
mnie. Przynosi mi jedzenie tylko wtedy, gdy Mac jest w domu.
- Kobiety tak robiÄ…, jeÅ›li naprawdÄ™ zależy im na męż­
czyznie. To pozwala im się obronić przed nimi samymi.
- Tak myślisz?
- Tak. Musisz siÄ™ zdeklarować albo zostawić jÄ… w spo­
koju.
TA NIEZNOZNA WIEDyMA 121
Ale gdy Stefan dzwonił do Carrie, nie było jej w domu,
wyszła przed chwilą i miała wrócić za dwadzieścia minut. To
samo słyszał w domu i w pracy. Wyczuwał w tym typową dla
Blink konspiracjÄ™.
Znów zaprosiÅ‚ ojca do firmy. Tym razem Manny byÅ‚ w pra­
cy, obydwaj wyszli wiÄ™c na parking, by porozmawiać swo­
bodnie.
- Dlaczego nie mogę się z nią skontaktować?
- Bo jak ostatni idiota poszedÅ‚eÅ› na kolacjÄ™ z tamtÄ… ko­
bietÄ…. Masz to po matce. %7Å‚aden prawdziwy Szyszko by cze­
goś takiego nie zrobił tutaj, w Blink! Na litość boską,
teraz będziesz musiał ją przepraszać na kolanach. Warta jest
tego.
- Jak mogę ją przeprosić na kolanach, skoro nawet
nie udaje mi się z nią porozmawiać? - gorączkował się
Stefan. - Jej matka mówi, że nie ma jej w domu. Wyrzuci­
Å‚a moje kwiaty do wiadra na werandzie! To byÅ‚o bardzo nie­
grzeczne. A w biurze zawsze słyszę, że wyjechała gdzieś
w teren.
- Synu, caÅ‚e miasto siÄ™ z ciebie Å›mieje! Wszyscy męż­
czyzni cieszą się, że przytrafia się to komuś innemu, a nie im.
Ale lubią cię. Nie załamuj się. Tak czy inaczej, sytuacja jakoś
się rozwiąże. Bądz cierpliwy. Okazuj jej, że ją kochasz. Ale
tylko wtedy, jeśli jesteś tego absolutnie pewien. Małżeństwo
to nie zabawa. Jeśli się postarasz, to może przetrwać do końca
naszych dni.
Ojciec położył rękę na ramieniu Stefana i dodał:
- Powodzenia. %7łyczę, żeby ci się udało przekonać Carrie,
ale musisz być pewien, że to jest właśnie to, rozumiesz?
Stefan melancholijnie pokiwał głową.
Ojciec przyglądał mu się przez chwilę, po czym delikatnie
zdjął rękę z jego ramienia.
122 TA NIEZNOZNA WIEDyMA
- Wszystko w porządku? - zapytał.
Stefan skinął głową i ojciec odszedł.
SpróbowaÅ‚ jeszcze raz zacząć wszystko od poczÄ…tku. Za­
dzwonił do Carrie. Chodził za nią jak pies. Przejeżdżał obok jej
domu. Ojciec, matka i brat Carrie bardzo siÄ™ cieszyli na jego
widok, ale mówili, że jej nie ma. %7łeby spróbował innym razem...
W dwa dni pózniej Carrie dowiedziała się od matki, że
Stefan rozmawiał o niej ze swoim ojcem, gdyż pan Szyszko
powiedział o tym jej ojcu, i odebrała jego telefon.
- Może byśmy wybrali się gdzieś na kolację? - zapytał
Stefan.
Odmówiła.
- Co takiego masz w planach, czego nie można by prze­
łożyć? - zapytał. - Nie widziałem cię już ze sto lat.
- Jestem już umówiona.
- Umawiasz siÄ™ z kimÅ› innym? - zapytaÅ‚ Stefan z przera­
żeniem.
- Pepper zaprosił mnie na kolację.
- Jak to?
- No cóż, ty mnie zostawiłeś... znowu.
- Nie mogłem cię nigdzie znalezć! Gdzieś ty się podzie-
wała? Co to ma znaczyć, że umawiasz się... z Pepperem?
- Stefan był naprawdę zdenerwowany.
- A ty umówiłeś się z tą kobietą! - odparowała Carrie
z oburzeniem.
Dlaczego to powiedziała? No cóż, zrobił to z rozmysłem,
żeby zaczęła być zazdrosna. Była na niego wściekła i teraz
odpłacała mu tym samym. Musi być ostrożniejszy. Bóg jeden
wie, do czego ta kobieta może siÄ™ posunąć w pragnieniu ze­
msty. Poważna sprawa.
- A wiÄ™c jesteÅ› umówiona z... Pepperem? - zapytaÅ‚ pra­
wie spokojnym głosem. - Dokąd się wybieracie?
TA NIEZNOZNA WIEDyMA 123
- Nie powiedział mi.
- Możemy się gdzieś wybrać razem.
- Nie.
Nie zawracaÅ‚a sobie gÅ‚owy dÅ‚ugimi wyjaÅ›nieniami. Po pro­
stu odłożyła słuchawkę.
Tego wieczoru Stefan szukał ich wszędzie w całym Blink
i okolicy. Zdesperowany, sprawdził nawet dom Peppera. Ale
nigdzie ich nie znalazł.
Zaparkował samochód niedaleko domu Carrie i przez cały
wieczór czekał, aż Pepper odwiezie ją, ale nie pojawili się.
Wczesnym rankiem drzwi domu otworzyły się i wyszła
z nich Carrie! Zwieża i wypoczęta, zeszła po schodkach,
wsiadÅ‚a do samochodu i ruszyÅ‚a. Gdy mijaÅ‚a jego dżipa, na­
cisnął klakson... ale nie zatrzymała się.
A więc nie była umówiona z Pepperem? Powiedziała to
tylko po to, żeby zdenerwować Stefana? Udało jej się!
Pojechał do domu i spał przez dwie godziny, po czym
wykÄ…paÅ‚ siÄ™, ogoliÅ‚ i starannie ubraÅ‚. PojechaÅ‚ do studia tele­
wizyjnego i zapytał o nią, ale nie było jej. Nigdzie jej nie
było.
Kosztowało go wiele trudu, żeby ją znalezć. W końcu
zauważyÅ‚ jÄ… na ulicy i zatrzymaÅ‚ siÄ™ poÅ›rodku jezdni. Z mi­
jających ich samochodów padały komentarze:  Nie daj
siÄ™",  Nie pozwól jej wygrać",  JeÅ›li sobie z niÄ… nie pora­
dzisz, to oddaj jÄ… mnie". I tak dalej. Stefan prawie ich nie
słyszał.
- Carrie, sypiasz z nim? - zapytał bez ogródek.
- Z którym? - zaciekawiła się i oczy jej rozbłysły.
- Z którymkolwiek - rzucił przez zaciśnięte zęby.
- Dlaczego pytasz?
- Mam prawo o tym wiedzieć!
- Dlaczego?
- Bo jesteÅ› moja.
124 TA NIEZNOZNA WIEDyMA
Roześmiała się i odeszła, zostawiając go samego pośrodku
ulicy. Kobiety są nieznośne, okropne, nieczułe.
Stefan szukał pociechy u rodziców.
- Musisz się zdecydować - powiedziała matka. - Wiesz,
że ona nie jest katoliczką, więc musiałaby zmienić wyznanie.
Rozmawiałeś już z nią o tym? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • g4p.htw.pl
  •