[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pokręci sprawę jak należy. Potem nastąpiła ta noc, gdy strzeliłaś i spudłowałaś.
Chociaż obiecałaś zająć się brudną robotą, nie bronię siebie, bo to ja
zaproponowałem ci przyjście na Kaisanniemi. Zdążyłaś tam szybko ze
Snełlmaninkatu. Ale gdy Viima dowiedział się zbyt wiele, nie chciałaś go wtedy
zabić. Chciałaś najpierw wypróbować tę sztukę... przecież ta piekielna machina
była już gotowa. Kiedy nam się nie poszczęściło, nie pozwoliłaś mi uciec,
zażądałaś, żebym przyszedł tutaj. Powiedziałaś nawet, że Viima tylko zamąci
sprawę... że niczego nie potrafi udowodnić, i że sprawa upadnie. I w końcu,
chyba było to ostatniej nocy, wszystko mu zdradziłaś, zrobiłaś ze mnie kozła
ofiarnego i na pewno myślałaś, że ja jako dżentelmen, głupi, zakochany
dżentelmen, w żadnym wypadku ciebie nie wydam. Ty stoisz tam, a ja tu, ale
jesteśmy tutaj razem! Diabeł nas razem porwie, kochana Raili... Jedziemy na
jednym wozie. Na tym samym wozie.
Patrzyła przez sekundę na Sistonena, ale i to już było dla mnie zbyt długo.
W tym momencie przełamało się coś we mnie tak, że byłem zdolny znowu
mówić.
- Panie Sistonen - powiedziałem ciężko. - Nie wiem, co z pana mowy jest
prawdą, a co kłamstwem. Ale na pewno nie jest prawdą, że moja sekretarka
cokolwiek mi wyznała.
Sistonen zasapał. Wpatrywał się we mnie.
Jednocześnie widziałem, jak Raili postąpiła krok naprzód. Wydawało mi
się, że mimo wszystko wyglądała na kobietę odważną: wysoka, ciemnowłosa,
wyprostowana, sprężysta. Widziałem jej wypukłe piersi pod nylonową bluzką,
mój wzrok dotknął jej zaokrąglonych bioder. Stała pewnie na mocnych nogach o
zgrabnych łydkach.
Słyszałem jej przerywany oddech. Przypominała teraz bardziej niż
kiedykolwiek przedtem grozną, wściekłą amazonkę, kiedy krzyknęła w twarz
Sisto-nenowi:
- Ty bałwanie ostatni! Sistonen otworzył usta.
- Ty, ty... mięczaku, bez charakteru i kręgosłupa! Gdzie są teraz te twoje
sławne nerwy, ty, którego, jak mówiłeś, bała się cała armia... ha ha ha! Przecież
mówiłam, że Viima zarzuci tylko sieć. Ale popłynąłeś w nią jak ślepa ryba! Ty,
ty... ty!
Głos ugrzązł jej w gardle. Przypuszczalnie nie mogła znalezć dość
ubliżającego epitetu. Przez chwilę milczała, oddychając gwałtownie. Wszyscy
siedzący na sali sądowej milczeli. Raptem odwróciła się w moją stronę i
powiedziała:
- Tak, Matti. Ta paczka... Nie chciałam tego. Ale nie mogłam już
zawrócić z drogi. I kiedy opisałam ci tą kobietą, tę, przynoszącą paczkę... Ona w
ogóle nie istnieje. Opisywałam ci bezwiednie moje drugie ja, to gorsze.
Patrzyła na mnie dziwnie. Kolana, w których i tak czułem słabość, ugięły
się pode mną. Wszystkie uczucia jakby nagle zamarły we mnie. Skamieniałem i
nawet nie umiałem się na nią pogniewać. Zamiast tego stężałe myśli zaczęły się
kruszyć na kawałeczki, kawałeczki uwolniły się z uwięzi i ulatywały bezładnie
jak stado ptaków.
Słyszałem, jak Raili powiedziała jeszcze:
- Popełniłam dwa głupie błędy. Uważałam Sistonena za mężczyznę, a
jego można ubrać w spódnicę...
Sistonen wydał dziwny dzwięk. Taki odgłos wydaje tramwaj, gdy włącza
hamulce. Raili patrzyła na mnie nieruchomo i zakończyła:
- Równie okropnie się pomyliłam, myśląc, że ty, Matti jesteś tępy. A ty
wcale nie jesteś głupi i niezaradny. Ale co się stało, to się stało... I jeżeli żal
przychodzi zbyt pózno, jest nic niewart.
Odwróciła się do mnie plecami. Stała niedaleko. Jak przez mgłę
widziałem, że miała na sobie sportową spódnicę z tweedu, a na jej szarym tle
były małe czerwone nitki. Jedna z nich zaczęła rosnąć w moich oczach.
Oddzieliła się od tła, zaczęła pląsać, powiększyła sią, zawirowała, mignęła i
stała się w końcu cząstką systemu słonecznego.
Słyszałem słowa z przeszłości...
Słowa kłamliwe:
 Mój kochany... Byłam tak niespokojna i bałam się o ciebie. Czy
zazdrosna? Właśnie tak...
Słowa, które wprowadziły mnie w błąd:
 Patamaa może być zadowolony, że za parą milionów uwolni się od tej
sprawy... W tej sprawie jest coś dziwnego .
I w końcu usłyszałem również słowa prawdy; usłyszałem je z przeszłości
i moje myśli powróciły w przeszłość tak dokładnie, że fizycznie poczułem się
tam. Stałem znowu w wiosennej alejce brzozowej, czułem zapach pąków i
widziałem przed sobą zagadkowe oczy Raili.
Usłyszałem swój głos, który mówi:
 Chyba i Sistonen ma w Helsinkach kobietę. Nie musi tak bezczynnie
wyczekiwać na Patamaa...
Usłyszałem Raili, która odpowiedziała z dziwnym uśmieszkiem:  Na
pewno tak. Przecież taki wspaniały i okazały mężczyzna w sile wieku może się
podobać . [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • g4p.htw.pl
  •