[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Karaibów, jest zmuszona importować niemal wszystkie produkty, od części
zamiennych do samochodów po papier toaletowy. Wymyśliliśmy nasz
sprawiedliwy wzorzec, wprowadzenie podwójnych cen wyższych i niższych.
Dla turystów i bogatszych mieszkańców wyspy należałby wybór, czy i na ile
chcą i mogą wspomagać ludność. Pomysł był raczej mało realistyczny, dawał
jednak podstawy do refleksji.
Chętnie zamieszkalibyśmy tam na całe lata, musieliśmy jednak wracać.
Już w kraju nawiązaliśmy kontakt z komitetem wsparcia Grenady. Konsul tego
kraju w Szwecji Eleanor Raiper, została naszą bliską przyjaciółką. Doskonale
się razem bawiliśmy, bo mieszkańcy Grenady są bardziej pogodni i lubią
rozrywkę, a poza tym nie zawracają sobie głowy wielkimi teoriami, jak spora
część naszych znajomych. Założyliśmy pismo, żeby zaś zdobyć fundusze dla
kooperatywy na wyspie, zamiast, jak zwykle, chodzić od mieszkania do
mieszkania, urządzaliśmy płatne zabawy z tańcami i karaibskim poczęstunkiem.
To był bardzo fajny sposób uprawiania polityki!
Jesienią 1983 roku Stany Zjednoczone zaatakowały Grenadę. Ponieważ
pracowałam wtedy ze Stiegiem w TT, bo chciałam trochę zarobić, niemal
natychmiast dowiedzieliśmy się o tym z depeszy agencyjnej. Przypomniałam
sobie wtedy, że po wtargnięciu Rosjan do Czechosłowacji w 1968 oku mój
ojciec, który był dziennikarzem, wpadł na pomysł, żeby dzwonić do hoteli. W
ten sposób zdobył informacje od świadków i jego gazeta jako jedyna w kraju
mogła opublikować przekazane na żywo relacje. Dzięki Eleanor ja i Stieg
mogliśmy zrobić to samo, i TT jako jedyna miała niemal natychmiast gotowe
wywiady. Kiedy dowiedzieliśmy się, że na wyspie wylądowało ponad dwa
tysiące amerykańskich żołnierzy, rozpłakałam się. Szwecja nie zaznała wojny
od przeszło dwustu lat i wyobrażałam sobie, że sto tysięcy mieszkańców
zostanie wymordowanych. Przedstawiony w Millennium opis dojścia do władzy
obalenia rządu Maurice a Biskupa, charyzmatycznego przywódcy ruchu New
Jewel, jest oczywiście plonem tego, co zobaczyliśmy na miejscu i czego
dowiedzieliśmy się o tym. Pisanie o Grenadzie było formą hołdu dla ludzi,
którzy dużo nas nauczyli i z którymi spędziliśmy szczęśliwe chwile.
%7łEGLOWANIE
Nieprzypadkowo w Millennium wszystko zaczyna się dla Mikaela
Blomkvista na pokładzie łodzi. Trudno uciec przed morzem, kiedy mieszka się
w kraju, którego linia brzegowa ma dwa tysiące kilometrów, nie licząc wysepek.
Archipelag sztokholmski jest największy i co roku Stieg ja wyruszaliśmy
odkrywać jedną z dwudziestu czterech tys. wysp. Na północy, gdzie się
urodziliśmy, najczęściej się wiosłowało uznając żagle dla snobów. Dlatego, mim
pozwoliliśmy sobie na żeglugę, która może skończyć się rozbiciem, o skały,
utopieniem albo ogłuszeniem rozpadającego się bomu, zaciągnęłam Stiega na
szybki Kurs żeglarski. Uwielbiał studiować mapy, a nauczył się tego w wojsku.
Ja wolałam trzymać ster. Zmienialiśmy się, ale kiedy pogoda się popsuła,
wracałam na posterunek. Zgadzaliśmy się co do kupienia Josephine, łodzi
motorowej z mahoniu, ośmioipółmetrowej staruszki wyprodukowanej W 1954
roku, roku urodzenia Stiega. Kiedy przerzuciliśmy się na żagle, zawsze
wynajmowaliśmy łodzie i jachty.
Funkcjonowaliśmy w duecie idealnie, można powiedzieć w doskonałej
symbiozie. Pewnego razu, podczas sztormu, bom nie wytrzymał. Nasza
przyjaciółka Eleanor patrzyła w osłupieniu, jak majstrowaliśmy ze Stiegiem, aż
uda nam się dokonać prowizorycznej naprawy tylko dzięki wojskowym pasom.
Rozumieliśmy się bez słów.
Josephine stała w porcie w Arsta, gdzie Mikael w Mężczyznach, którzy
nienawidzili kobiet miał spotkać się z byłą żoną i córką Pernillą, żeby dać
dziewczynce prezent gwiazdkowy. Dzięki licznym podróżom na Josephine,
której nie nadaliśmy nowego imienia, to bowiem przynosi pecha, bardzo dobrze
znaliśmy okolicę.
Kiedy Lisbeth decyduje się na wtargnięcie do domu Peraake Sandstróma,
sprzedajnego dziennikarza, informatora Daga Svenssona, zaopatruje się w sprzęt
w sklepie przy Erstagatan w Sztokholmie. Właśnie tam kupowaliśmy wszystko,
co potrzebne do żeglugi. W pamięci utkwiły mi szczególnie kotwica i łańcuch,
które ważyły pewnie ze trzydzieści kilo, a które dzwigałam na pokład Josephine
przez las Arsta.
Wiążąc Sandstróma, Lisbeth użyła wielokrążka. wiczyliśmy
przekładanie liny przez wielokrążek całymi wieczorami, żeby dobrze je
opanować. Jej mała lornetka Minolta, ośmiokrotnie powiększająca, jest taka,
jaką zawsze nosiliśmy w kieszeni, żeby wypatrywać znaków nawigacyjnych i
upewniać się, że płyniemy dobrym kursem.
Bardzo często halsowaliśmy na koniec archipelagu Arholma, gdzie
Blomkvist rozmawiał ze starym szkolnym kolegą, który podsunął mu pomysł,
by zająć się sprawą Wennerstróma. Port rzeczywiście jest tak zatłoczony, jak
opisał to Stieg, i trzeba naprawdę przyciskać burtę do burty, żeby zostawić
odrobinę miejsca dla maruderów. Nigdy nie potrafiłam zrozumieć
zadziwiającego zainteresowania tym miejscem, które na domiar złego jest
wylęgarnią ogromnych komarów, dwa razy większych niż przeciętne.
Wieczorami i nocą te monstra żywią się krwią żeglarzy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • g4p.htw.pl
  •